Temat uzależnień obrósł wieloma mitami. Nierzadko rzutują one na potoczne postrzeganie osób uzależnionych, upraszczając ich sytuację i zachęcając do prostego oceniania i kategoryzowania.
Często jest to jedną z barier, przez którą zauważenie własnego nałogu, pozwolenie sobie na przyznanie się do niego i podjęcie terapii staje się niezmiernie trudne. A przecież nałóg nie wybiera sobie konkretnego typu osób, ich wieku, sytuacji materialnej czy statusu społecznego. Uzależnienie może dotyczyć każdego z nas.
Czym jest uzależnienie?
Uzależnienie to stan, w którym odczuwana jest konieczność zażywania jakiejś substancji (uzależnienie od substancji) lub powtarzania zachowań (uzależnienie behawioralne), mimo że powodują one negatywne skutki oraz uczucie utraty kontroli nad własnym życiem bądź jakąś jego częścią.
Element uzależniający jest początkowo środkiem uzyskania pożądanego stanu psychofizycznego lub ucieczką od niechcianego samopoczucia. Może to być niemal wszystko: od alkoholu, narkotyków czy leków, po zakupy, hazard, pornografię czy nieustanne oglądanie na przykład wiadomości. Zazwyczaj jest to prosty, skuteczny i szybki sposób na poprawę nastroju. Jego atrakcyjność sprawia, że – jako sprawdzona metoda pozornego radzenia sobie z pewnymi sytuacjami – jest chętnie powtarzany, co dość szybko prowadzi do powstania nałogu. Z czasem organizm uodparnia się na działanie wybranego środka. Posługiwanie się nim nie przynosi już początkowych efektów lub do ich osiągnięcia potrzebna jest znacznie większa dawka “antidotum”.
Dlaczego ludzie się uzależniają?
Uzależnienie pełni rolę regulacji emocji. Jest to rodzaj samoleczenia, który pojawia się w trudnych sytuacjach, a jego zadaniem jest poprawa złego samopoczucia i niechcianego stanu psychicznego. Używanie i nadużywanie jest ucieczką od pewnych stanów, emocji, traum i konfliktów. Często pojawia się wtedy, gdy inne formy radzenia sobie z emocjami z jakichś powodów nie są dostępne – osoba uzależniona ich nie poznała lub obserwowała w swoim otoczeniu, że używki są dobrym sposobem na stres.
Emocje lubią być uwalniane. Powinny być wyrażane i akceptowane. W innym przypadku kumulują się i zaczynają wrzeć, szukając drogi ucieczki. Bywa, że brak wypracowanych sposobów radzenia sobie z nimi prowadzi do długotrwałego poczucia lęku, beznadziei, bólu. Zdarza się też, że działające dotychczas sposoby radzenia sobie z napięciem, takie jak hobby czy spotkania z przyjaciółmi, nie zdają egzaminu w czasie kryzysów. Mogą być też niewystarczające, gdy cierpienie emocjonalne jest trwałe. Samotność, strach, poczucie odrzucenia, wyobcowanie czy nienawiść do samego siebie – wszystko to budzi potrzebę ucieczki od odczuwanego bólu. Właśnie to skłania do poszukiwania szybkiego, skutecznego sposobu na poprawę nastroju, nawet jeśli efekt ten będzie krótkotrwały.
Co dają nałogi?
Używki dają poczucie ulgi. Choć z czasem tolerancja organizmu na nie się zmienia, a wraz z tym i sposób działania substancji nie jest tak efektywny, są one postrzegane jako skuteczny sposób na zapomnienie o trudnych do zniesienia emocjach i traumatycznych doświadczeniach. Paradoksalnie, uznawane za ratunek substancje czy zachowania stają się pułapką, błędnym kołem, z którego trudno się wydostać. Wydaje się, że oferują one ucieczkę, którą można stosować bez końca. W tym czasie jednak staje się ona zniewalająca i uzależniająca. Jej zbawienne działanie jest pozorne i nie rozwiązuje pierwotnych problemów. Uniemożliwia poznanie innych sposobów radzenia sobie z cierpieniem, gdyż zabiera uzależnionemu coraz więcej czasu, a nawet podporządkowuje jej cały plan dnia.
Czy można poradzić sobie z nałogiem?
Negatywne skutki uzależnienia często są silnie odczuwane, powodują wiele stopniowych zmian zarówno w psychicznych, jak i fizycznych aspektach życia. Można by pomyśleć, że łatwo zorientować się, kiedy substancja lub jakieś zachowanie przestaje być niewinną odskocznią od codzienności, a staje się powodem kolejnego cierpienia i porażek. Nawet najbardziej bolesne doświadczenia, których przyczyna tkwi w nałogu, choćby były najdotkliwiej odczuwalne, przez długi czas mogą nie być z nim wiązane. Dla osoby uzależnionej połączenie substancji z niepowodzeniami i bólem może nie być oczywiste, a przyczyn opłakanego nawet stanu psychofizycznego może dopatrywać się w zupełnie innych miejscach. Tworzy to kolejne błędne koło, w którym skutki uzależnienia leczone są… używką. W końcu nie może być ona zła, skoro miała być ratunkiem pomagającym okiełznać cierpienie, prawda?
Osoba, która przeczuwa lub zauważa swój problem, często próbuje zwalczyć go samodzielnie. Podejmuje próby, które mają udowodnić, że nie potrzebuje używki lub może sama uwolnić się od nałogu. Jednym z takich sposobów jest zawieranie ze samym sobą jakiejś czasowej umowy, na przykład stronienia od alkoholu przez kilka tygodni. Zazwyczaj szybko okazuje się, że jest to zadanie niezwykle trudne lub wręcz awykonalne. Nagle okazuje się, że okazji do wypicia jest niezwykle wiele, a czasami wręcz nie wypada ich odmówić. Próby odzyskania kontroli nad własnym zachowaniem i pewnymi obszarami życia kończą się niepowodzeniem, a porażki wzbudzają kolejne poczucie bezradności, winy i nienawiści do siebie.
Nałóg nie jest jednak wyrokiem, który jest niemożliwy do pokonania. Skutecznym sposobem leczenia jest profesjonalna terapia uzależnień. Często jednak zwrócenie się o pomoc do terapeuty nie jest proste i zajmuje wiele miesięcy, a nawet lat. Poprzedzone jest wspomnianymi wcześniej próbami samodzielnego rozwiązania problemu i koniecznością pozwolenia sobie na zwrócenie się o pomoc.
Ogromną barierą, która przedłuża nałóg i przyczynia się do odkładania terapii jest społeczne postrzeganie osób uzależnionych. Same określenia takie jak “uzależniony”, “nałogowiec”, “alkoholik”, “narkoman”, “seksoholik” i inne często niosą za sobą negatywny ładunek emocjonalny, gdyż często są postrzegane stereotypowo i przez pryzmat uprzedzeń. Uzależnienia są bardzo zróżnicowane – nie tylko pod względem używanego środka regulacji emocji, ale przede wszystkim różnią się przebiegiem i stopniem uzależnienia, o czym często zapomina się na rzecz tworzenia ocen i osądów. Trudno się więc dziwić, że nazwanie problemu jest tak trudne – nikt przecież nie chce być etykietowany, tym bardziej w pejoratywny sposób. A przecież nałóg jest przypadłością jak każda inna – wszechobecną, różnorodną i demokratyczną. Może dotyczyć każdego, niezależnie od wyglądu, majątku, zawodu czy wieku i bardzo często trudno jest go zauważyć.